czwartek, 26 kwietnia 2012

Poszufladkujmy się...no dalej! Na co czekasz?

Student politechniki spoglądając na plan studenta uniwerku śmieje się do rozpuku widząc nikłą ilość zajęć obowiązkowych studenta prawa,nie chcąc myśleć o swoim skoszarowaniu i analizie matematycznej. Pójdzie na piwo między zajęciami i po zaczynając melanż w czwartek w międzyczasie zgarniając kilka stów za naprawę komputera i korki z matmy.
Student medycyny kwiczy ze śmiechu widząc ilość materiału studenta prawa, krztusi się kieliszkiem spirytusu na słowa Poligrodzianina o zrozumieniu materiału wspominając o tym,że on będzie miał w rękach ludzkie życie i powinien rozumieć wszystkie procesy organizmu ludzkiego więc... *polejcie jeszcze jednego i idę się uczyć*
Student ratownictwa medycznego…nie nie nie wolno im podpadać, więc peace! Pozdrawiam!
Student weterynarii ma to wszystko gdzieś(bo zasadniczo jest w jeszcze ciemniejszej dupie z nauką niż student medycyny, ale kocha zwierzątka więc mu to lotto) i zajmuje się swoimi 2kotami, 3psami, żółwiem, jeżykiem, papugą i uratowanym gołębiem, ukrywając przed współlokatorem królika pod łóżkiem.
Student psychologii nie potrafi sobie ze sobą poradzić i chce się sam uleczyć. Kropka. Żadnych ale. No nie dyskutuj psychologu przecież wszyscy wiemy lepiej!
Student fizjoterapii =masażysta. Możesz mi zrobić masaż. Żę co? To robisz coś innego poza masażem? Aha. To zrobisz mi masaż?
Student AWF ma fajną klatę,mięśnie, a no i legenda miejska głosi, że kiedyś miał w ręku jakąś książkę!
Student dietetyki ma ED. Anoreksja, bulimia, anoreksja bulimiczna, jedzenie emocjonalne, otyłość V stopnia- ależ oczywiście,że to przeszedłem! Och nie nie możesz tego zjeść to ma w sobie konserwanty! Nie no skądże…wcale a wcale źle się nie odżywiasz, ale dam Ci parę rad(sam odżywiając się kiepsko)
Student filologii angielskiej pisze po angielsku na fejsie,w rozmowie używa co zdanie angielskich zwrotów i po roku studiów nabywa amerykańskiego akcentu.
Student politologii? No comment. Nie szanujemy ich, bo nie. W zasadzie są tacy oświeceni,bo muszą się ciąąąągle uczyć imprezować i poznać politykę całego świata wszystkie kluby. Nabierając otoczenie domowe,że ciężko pracują. Ale zmywaki w Irlandii nadal czekają(a może już nie?)*
Student filozofii/historii/stosunków międzynarodowych/msg – tak- przykro Nam, że nie dostałeś/łaś się na prawo. Nie, nie ma możliwości przeniesienia się za dobre oceny. Spróbuj za rok!

Student administracji Prawie jak prawo! No właśnie...prawie więc na faceboku masz Wydział Prawa i Administracji, a w towarzystwie mówisz,że studiujesz na WPiA
Student prawa Chodzi sztywny w  garniaku/kostiumie z firmowym kubkiem kawy,laptopem, dwoma telefonami komórkowymi, co drugie słowo wtrącając łacińską maksymę, zalewający Cię potokiem niezrozumiałych trudnych słów, w międzyczasie piętnaście razy oceniający Cię z góry w weekendy zachowujący się jak dziki zwierz wypuszczony z klatki imprezujący  do rana by wstać trzy godziny po powrocie z biby i zacząć uczyć się na poniedziałkowe koło. Nie wspominając o spaczonym poczuciu humoru, elitarności i zjawisku pozjadania wszystkich rozumów.


studencka lodówka
 Zamydlamy rzeczywistość. Żyjemy wytwarzaną przez samych siebie iluzją. Poszufladkujmy się. No dalej. A może zatrzymajmy się na chwilę i spróbujmy się zrozumieć, a przy poznaniu nie oceniać na podstawie studiowanego kierunku?
 Choć...w każdej plotce tkwi ziarnko prawdy...każdy stereotyp z jakiegoś powodu powstał stworzony, czyż nie? ;)
*awersja do politologów, wszystkich których poznałam i nie zmienię zdania, bo nie-w końcu pozjadałam wszystkie rozumy

8 komentarzy:

  1. Żeeś mnie idealnie określiła!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra klasyfikacja ;)
    Widzę, że najpotrzebniejsze produkty się chłodzą :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Opis studenta AWF mnie rozwalił;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem na filologii polskiej i dlatego piszę na fejsie po polsku i co zdanie używam polskich zwrotów. jeszcze semestr i będę uczyła się akcentów regionalnych i gwar :)

    No cóż, mnie tylko wszyscy powtarzają, że pracy po tym nie ma. Wszyscy: znajomi, rodzina, wykładowcy... Jakbym sobie nie zdawała z tego sprawy :)
    Wzbudzam uśmiech na twarzy moim kierunkiem, a niektórzy nawet chcą porozmawiać ze mną o książkach. I dziwią się, że nie znoszę Mickiewicza, Szymborskiej, Witkacego... No, cóż, stereotypy to w 30% dobra rzecz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spróbuj mi dzieciątko usunac tego bloga to Cie znajde ! :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lepiej mi udostępnij swój profil i podaj adres swojego kosmetycznego bloga

      Usuń
  6. a student geografii?:)

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahahahaha!!!! VIVAT stereotypy. Fajnie to opisałaś, śmiałam się dobre 10 minut:)))
    Poruszyłaś moją czułą strunę,a mianowicie- studiowałam fizjoterapię i serdecznie dość miałam wyjaśnienia rodzinie/ znajomym/ nieznajomym i ogólnie całemu światu, że NIE JESTEM MASAŻYSTKĄ i nie k***, masażu ci nie zrobię. Co prawda mamy "aż" 2 semestry zajęć z masażu i uprawnienia do ich wykonywania "posiadamy" (tzn. zależy kto pyta bo pracodawcy nie mają jednolitego zdania na temat kwalifikacji w kierunku masażu po fizjoterapii), ALE...
    No nie, po prostu- to chyba nielogiczne trochę, żeby spędzać pięć lat w szkole tylko po to, aby potem klepać i miętosić każdego- niezależnie czy ścięgno zerwał (to na pewno masaż mu pomoże w szybszym doświadczeniu uroków zabiegów artroskopowych), przepukliny kręgosłupa się nabawił (żeby delikwent już w ogóle nie mógł z łóżka wstać) tudzież udaru (to mu zafundujmy następny) lub raka (a po co im w ogóle MASAŻ???)... Ale cóż.
    Wracając do początku- zawsze wydawało mie się, że większość studentów medycyny i prawa ma w sobie taką wrodzoną wyniosłość i przekonanie, że skoro dostali się na TAAAAKIEEE studia (szacun bo ciężko jest- to fakt), westchnienia podziwu należą się im jak papieżowi aureola.

    ufff, trochę się rozpisałam:P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń